Dezolacyjnie.

Wchodząc tu nie znajdziesz nic ciekawego.

www.dezolacyjnie.jky.pl

Opowiadanie III

Ciepłym zimowym wieczorem przechadzałam się ulicą Górną, gdy nagle usłyszałam czyjś oddech tuż za moimi plecami. Postanowiłam przyśpieszyć.
Czułam, że “On” jest tuż za mną, ale nie dawałam za wygraną.. W ułamku sekundy zaczęłam biec, choć wiedziałam, że On robi to samo. Bałam się. Potwornie się bałam.
Po długim “joggingu” zabrakło mi sił w nogach i zaczęłam zwalniać. To stało się tak nagle .. Będąc przy starej fabryce złapał mnie od tyłu szepcząc, że jeżeli będę cicho nic mi nie zrobi.
Zaczęłam krzyczeć, lecz nikt mnie nie słyszał. W okolicy najwyraźniej nie było żadnej żywej duszy. Zaciągnął mnie do budynku, w którym pewnie był już wcześniej przygotować miejsce. Stała tam stara kanapa, drewniane krzesło, lodówka i wielkie lustro na ścianie. Łapiąc mnie za ręce targną mną tak, że upadłam na podłogę. Starając się łapać oddech w piersiach próbowałam wyrwać Mu się za wszelką cenę. Na nic było moje starania i wysiłki. Z każdym moim krzyknięciem On ściskał mnie coraz bardziej, chcąc bym poczuła jego władzę. Czułam ją doskonale. Łzy same napływały mi do oczu z każdym jego spojrzeniem. W tej ciemności widziałam jedynie dobrze jego oczy-okropny widok. Z minuty na minutę zdawałam sobie sprawę, że to On jest górą. Wijąc się z bólu próbowałam jeszcze wybrnąć z jego objęć. Nie udało mi się.
Nagle wpadł w szał. Był wobec mnie okrutny. Zaczął szarpać mnie i zdejmować ubrania. Drżącym głosem błagałam, by mnie puścił. W odpowiedzi usłyszałam tylko szyderczy śmiech.
Po “walce” nie miałam na sobie już ubrań. Wiedziałam co zamierza ze mną robić. Ogarną mnie strach. Stałam się ofiarą.
Po wszystkim zakneblował mi usta i przywiązał do krzesła. Całe ciało drżało a serce kołatało jak nigdy. On stanął naprzeciw mnie i przyglądał się mojej sylwetce. Czułam jego piekielny wzrok. Zastanawiałam się co zamierza teraz ze mną zrobić-puścić wolno? A może będzie więził mnie tu, póki policja nie trafi na jego ślad. Modliłam się o ratunek. Nikt nie przychodził.
Byłam tam z pewnością już kilka godzin. Minuty dłużyły się niemiłosiernie.
Siedząc tak powieki same mi się zamykały. Czułam, że zaraz zasnę. Zaczęłam odpływać ..
Gdy już zasnęłam na dobre usłyszałam kroki tuż koło mnie. Udając, że wciąż śpię otworzyłam oko i ujrzałam Jego idącego w moją stronę z nożem. Myślałam, że mnie uwolni. Że przetnie te liny, które usilnie trzymały mnie w jednej pozycji. Tym razem to ja się pomyliłam. Chyba jednak nie zamierzał mnie uwalniać.
Zaczęłam się wić. Chciałam się uwolnić, lecz zbyt mocno byłam związana. On podszedł do mnie i wyszeptał, że musi zakończyć to, co zaczął. Chciał się mnie “pozbyć”, by nie mieć dowodu na to, co przedtem zrobił. Chciałam powiedzieć, że będę cicho, byleby tylko mnie puścił. Jednak nie mogłam wydobyć z siebie żadnego słowa. Chyba po tym upokorzeniu wyczekiwałam tej śmierci i chcąc, nie chcąc oddałam się dobrowolnie.
Czułam ostre narzędzie tuż przy moim ciele. Zamknęłam oczy, by nie widzieć, jak się na mnie wyżywa.
To był już koniec.